To nie rodzic powiedział Lauren o edukacji seksualnej. OpenSubtitles2018.v3. CZY CHCIAŁBYŚ ROZPOCZĄĆ SWĄ EDUKACJĘ SEKSUALN Przy wsparciu psychologów, pedagogów, ginekologów i seksuologów, stworzyliśmy program zajęć dydaktycznych dotyczących edukacji seksualnej, który traktuje tę problematykę całościowo: od jej biologicznego aspektu, przez psychologiczny do społecznego. Nasz program edukacji seksualnej jest wyjątkowy, ponieważ dotyka wielu dziedzin Rodzice boją się, co usłyszą dzieci na zajęciach z edukacji seksualnej. Wolą, aby szkoła nie wchodziła 'z butami' w życie intymne. Nie chcą, aby dzieci uczyły się o seksie, feministkach, homoseksualistach, tolerancji, antykoncepcji. Uważają, że sami najlepiej nauczą dzieci czym są 'te tematy'. Psycholog: To strach. Wspomniała Pani o tym, że w krajach zachodnich zajęcia z edukacji seksualnej wyglądają zupełnie inaczej, niż w Polsce. Jakie są różnice? Powiedziałabym, że kolosalne. W krajach zachodnich edukacja seksualna od lat 60. i 70. jest prowadzona jako obowiązkowy przedmiot. Wszyscy uczniowie chodzą na takie zajęcia. Chodzi mianowicie o znajomość własnego ciała i własnej płci. Od ok. drugiego roku życia dzieci zaczynają interesować się narządami płciowymi. Najpierw swoimi, a potem z biegiem lat – narządami innych. Rodziców i rówieśników. To zupełnie zdrowe i potrzebne zainteresowanie, jak i również element edukacji seksualnej. Konkretne propozycje w zakresie edukacji. Dokument „Standardy edukacji seksualnej w Europie WHO” prezentuje „Matrycę” która stanowi przegląd tematów, które powinny zostać omówione w poszczególnych grupach wiekowych: 0–4 lata, 4–6 lat, 6–9 lat, 9–12 lat i 12-15 lat. Zakłada się, że zajęcia te powinny być obowiązkowe . W Wielkiej Brytanii rodzice coraz częściej zabierają swoje dzieci ze szkół. Powodem takiego stanu rzeczy jest nauczanie na lekcjach bez ich wiedzy i zgody o relacjach w kontekście dewiacji seksualnych. Michał Król SJ – Watykan Jak podają lokalni obserwatorzy, częstym przeświadczeniem wśród rodziców jest poczucie, że szkoła wyszła daleko ponad cele wychowawcze i stała się czymś „niebezpiecznie ideologicznym”. Wielkim echem temat ten odbija się szczególnie w miejscach, gdzie żyje duża mniejszość muzułmańska, ale także wśród żydów, chrześcijan i osób nie uważających siebie za religijne. O to czy można zagwarantować, że wiara i wartości jakie dzieci otrzymują w domu od rodziców, nie będzie zagrożona przez system edukacji, Damiana Hindsa zapytał angielski tygodnik Catholic Herald. Odpowiednik polskiego ministra edukacji w Wielkiej Brytanii podkreśla rozgraniczenie pomiędzy „wychowaniem do relacji” i „wychowaniem seksualnym”. Pierwsze z nich ma być obowiązkowe, drugie natomiast opcjonalne. „Szkoły o charakterze religijnym mogą reflektować na tych zajęciach nad swoim etosem oraz nad tym, jak nauczać tych przedmiotów” – mówi Hinds. Sceptyczni co do takiego postawienia sprawy są niektórzy członkowie parlamentu. Nie wiadomo, czy poprzez „wychowywanie do relacji” dzieci nie będą zmuszone do oswajania się ze szkodliwymi ideologiami. „Jakie kroki są podjęte, aby przeciwdziałać «edukacji seksualnej» pod płaszczykiem innej nazwy” – pyta Julian Lewis z parlamentu brytyjskiego. Edward Leigh z Izby Gmin dziwi się natomiast, że szanując prawa rodziców do edukacji seksualnej swoich dzieci, depcze się jednocześnie te do wychowania do relacji. Sekretarz ds. Edukacji twierdzi jednak, że w materiałach wychowawczych mają znaleźć się również te przygotowane przez katolickie środkowiska wychowawcze oraz że szkoły powinny konsultować rodziców, jeżeli chodzi o treść tych materiałów. POLECAMY: Gillian Anderson: wyjść z archiwum X Gillian Anderson uchodzi dla części widzów za aktorkę jednej roli, będąc kojarzona głównie jako agentka Dana Scully z kultowego serialu "Z Archiwum X". Po latach jednak, przy niemałym wysiłku, udało jej się pokazać swój talent także z zupełnie innej strony. W przeboju Netfliksa "Sex Education" wcieliła się w edukatorkę seksualną, za którą pokochała ją młodzież. Od 15 listopada na Netfliksie można już także oglądać kolejną dużą produkcję z jej udziałem - kolejny sezon serial "The Crown", w którym gra Margaret Thatcher. POLECAMY: "The Crown": sezon kobiet [RECENZJA] Serial "Sex education" odbił się szerokim echem nie tylko wśród fanów i znawców kina, ale zdołał także odcisnąć piętno na realiach społecznych, w tym w Wielkiej Brytanii. - "Sex Education" stało się narzędziem do naprawiania świata i mam na to dowód – na fali jego sukcesu Wielka Brytania zmienia program nauczania w szkołach, rozszerzając go o zajęcia z edukacji seksualnej - mówiła już w 2019 r. Emma Mackey, gwiazda serialu, w rozmowie z "Wysokimi obcasami". To za rolę w tej produkcji, w której wciela się w matkę głównego bohatera, edukatorkę seksualną z problemami, dr Jean Milburn, Gillian Anderson pokochała młodsza publiczność. Do serialu odniosła się w jednym z ostatnich wywiadów (aktorka była gościem amerykańskiej radiostacji NPR) przy okazji promocji "The Crown". Wspomniała w rozmowie promocję pierwszego sezonu, przywołując własne zaskoczenie, z jakim przyjęła od jednej z dziennikarek wiadomość na temat braku edukacji seksualnej w Polsce. ZOBACZ TAKŻE: Anja Rubik: rząd prowadzi wojnę z niewinnymi dzieciakami - Kiedy przed premierą pierwszego sezonu rozmawialiśmy z dziennikarzami, którzy już go widzieli, nie byliśmy pewni, jak jest odbierany. Czy im się podoba, czy nie? Wtedy dziennikarka z Polski powiedziała nam o tym, że w ich kraju nie ma edukacji seksualnej i jak fantastycznie jest widzieć taki serial dla młodych ludzi. To tak, jakbyśmy nagle sami stali się twórcami takiej edukacji, to ogromna odpowiedzialność. Asa [Butterfield - przyp. red.] i ja spojrzeliśmy na siebie myśląc "to nie może być prawda!". Kto by pomyślał?! Ja na pewno nie wiedziałam, że istnieją państwa, gdzie ten temat jest zwyczajnie ignorowany - przyznała Anderson. "Sex Education": informacje "Sex Education", kolejny po "The End of the F***ing World" brytyjski serial Netfliksa o nastolatkach, zaczyna się od niewybrednych żartów: o seksie, narządach płciowych, (nie)udanych stosunkach itd. ZOBACZ TAKŻE: Edukacja seksualna po polsku "Sprośności jest co niemiara, ale tak właśnie mniej więcej wyobrażamy sobie rozmowy nastolatków - hormony rządzą ich ciałami i umysłami. Twórcy serialu wrzucają nas w ten świat bez żadnego ostrzeżenia, ale też bez zbędnego skrępowania czy niepotrzebnej hipokryzji. Każdy odcinek zaczyna się od pokazania problemów łóżkowych jakiejś pary (czy to hetero- czy homoseksualnej), którą Otis będzie miał za zadanie "uleczyć". Kiedy wszystko wskazuje na to, że w serialu będziemy mieć do czynienia z rubasznym (i na dłuższą metę męczącym) humorem, "Sex Education" skręca w inną stronę" - przeczytaj całą recenzję pierwszego sezonu "Sex Education". Źródła: Onet, Antykoncepcja to „pozbycie się człowieka”, zapłodniona komórka ma zdolność komunikacji z kobietą, a przez prezerwatywy przenikają plemniki i choroby zakaźne. O tym uczniowie szkół średnich usłyszą na warsztatach realizowanych w ramach programu „W stronę dojrzałości”. Ministerstwo zdrowia przeznaczyło na projekt prawie 10 mln złotych. Przez 40 godzin zajęć uczniowie prawie 80 proc. polskich szkół średnich będą między innymi „kształcić umiejętności dokonywania właściwych wyborów w zakresie zdrowego stylu życia”. A zdaniem resortu zdrowia takie „właściwe wybory” to: późna inicjacja, ale wczesne macierzyństwo, małżeństwo zamiast związków nieformalnych, naturalne planowanie rodziny zamiast antykoncepcji, czy naprotechnologia zamiast in vitro. Szczegóły tego, co będzie się działo na zajęciach z uczniami można wyczytać z zamieszczonych na stronie wydarzenia filmów szkoleniowych. Specjalnie przeszkoleni nauczyciele-tutorzy przekażą młodzieży że:– Antykoncepcja prowadzi do depresji, chorób wątroby, a nawet zgonów.– Prezerwatywy są rakotwórcze. Występują w nich mikropory przez które przenikają choroby zakaźne i plemniki.– Zapłodniona komórka ma zdolność komunikacji z kobietą. I może do niej powiedzieć: „jestem, przyjmij mnie, przygotuj dla mnie swoją podusię, kołderkę, pulchną kołyseczkę”– Mówienie o ciąży a nie dziecku to ignorowanie ze strony partnera i może być powodem „sieroctwa prenatalnego” Program jest w całości finansowany z budżetu Ministerstwa Zdrowia. Na jego realizację resort przeznaczył prawie 10 mln zł. Partnerami projektu jest między innymi promująca katolickie wartości fundacja „Czyste serca”, a także specjalizująca się w naprotechnologii fundacja sióstr Boromeuszek. Do tej pory w ramach edukacji seksualnej szkolnej młodzieży prowadzono obowiązkowe zajęcia Wychowania do Życia w Rodzinie oraz zajęcia dodatkowe, prowadzone przez edukatorów seksualnych z organizacji pozarządowych. Jednak od ubiegłego roku Instytut na Rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris” prowadzi kampanię „Chrońmy dzieci”. W ten sposób Instytut wywiera nacisk na ministerstwo edukacji, by wyeliminowało edukatorów seksualnych ze szkół. Powód? Z raportu „Ordo Iuris” podsumowującym działalność organizacji pozarządowych w szkołach możemy wyczytać że prowadząca nowoczesną edukację seksualną Grupa „Ponton” może „zagrażać dzieciom”. Tymczasem działaczka „Pontonu”, Antonina Lewandowska w rozmowie z serwisem tłumaczy, że projekt MZ fałszuje rzeczywistość. – Z tych filmów młodzież nie dowie się, że seks może być przyjemny, że ma wartości więziotwórcze. Zamiast tego usłyszy, że in vitro jest morderstwem, a antykoncepcja zagraża zdrowiu i życiu. Nie dowie się też nic o innych orientacjach seksualnych czy tożsamościach płciowych – mówi Lewandowska. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo Wiele mitów krąży na temat edukacji seksualnej. Rozprawiamy się tutaj z tymi najpowszechniejszymi. Mit 1: Edukacja seksualna przyspiesza inicjację seksualną Międzynarodowe badania wykazały[1], że wprowadzenie programów edukacji seksualnej do szkół często opóźnia lub zmniejsza aktywność seksualną młodzieży oraz prowadzi do częstszego stosowania antykoncepcji. Programy te są skuteczniejsze, jeżeli zaczyna się edukować, zanim młodzi ludzie rozpoczynają życie seksualne. Wiedza na temat asertywności, radzenia sobie z przemocą i presją rówieśniczą pomaga uchronić się przed wymuszoną inicjacją. Mit 2: Informacje o życiu seksualnym deprawują niewinne umysły dzieci Dorośli najczęściej zapominają, jak to było, gdy sami byli młodzi. Dzieci i młodzież to istoty seksualne i to normalne, że o seksie myślą lub chcą wiedzieć jak najwięcej. Zdecydowanie lepiej, gdy otrzymują informacje z wiarygodnych źródeł, a nie muszą szukać na własną rękę, co często prowadzi do wiary w mity i stereotypy. Mit 3: Najlepsze efekty wychowawcze daje promocja abstynencji Dorośli zapominają, że najlepszą metodą do zachęcenia młodych ludzi jest powiedzenie, by czegoś nie robili. Nawet z czystej przekory, na złość nauczycielom, młodzież potrafi robić nieodpowiedzialne rzeczy. Promowanie jedynie abstynencji seksualnej nie zniechęca do seksu i nie opóźnia wieku inicjacji seksualnej. Ma za to negatywne konsekwencje w postaci ryzykownych zachowań seksualnych młodzieży i rozprzestrzeniania się infekcji przenoszonych drogą płciową. Mit 4: Edukacja seksualna zachęca do seksu A czy pasy bezpieczeństwa w autach zachęcają do wypadków? Świadomość ryzykownych zachowań oraz konsekwencji seksu w bardzo młodym wieku nie przyspiesza decyzji o współżyciu. Kiedy młodzi ludzie wiedzą, jakie konsekwencje ma seks bez zabezpieczenia, zastanowią się, zanim zdecydują się na kontakty seksualne. Wiedza na temat różnych zachowań seksualnych nie wpływa bezpośrednio na chęć eksperymentowania w tym zakresie. Mit 5: Edukacją seksualną dzieci powinni zajmować się wyłącznie rodzice Sytuacja, w której rodzice bez skrępowania i chętnie rozmawiają z dzieckiem o różnych aspektach seksualności, jest ideałem. W praktyce zdarza się jednak rzadko. Rodzice sami mogą nie być w stanie o tym rozmawiać lub mieć bardzo konserwatywne poglądy. To z kolei może uniemożliwiać dzieciom zdobywanie wiedzy, do której zgodnie z Konwencją Praw Dziecka mają prawo. Często też w rodzinach ma miejsce przemoc i wykorzystywanie seksualne. Dlatego też konieczny jest udział szkoły w procesie edukacji. Mit 6: Dziecko nie powinno chodzić na zajęcia z edukacji seksualnej, jeżeli godzi to w uczucia religijne rodziców Trybunał Praw Człowieka w 1976 r. orzekł, że państwo musi zagwarantować obywatelom bezstronną edukację. Rodzice mają prawo do wychowywania dziecka zgodnie ze swoimi przekonaniami, jednak w szkole powinno się przekazywać wiedzę w sposób obiektywny i pluralistyczny, czyli uwzględniający różne stanowiska. Takie wychowanie nie godzi w niczyje uczucia. Mit 7: Katolicy nie powinni wiedzieć nic o seksie przed ślubem Według hierarchów Kościoła katolickiego wiedza na temat seksualności i antykoncepcji powinna być ściśle reglamentowana. Dostępna staje się ona dopiero na naukach przedmałżeńskich przed ślubem i podawana jest jedynie w zakresie dopuszczalnym przez Kościół. Nie potrafimy jednak przytoczyć żadnego racjonalnego argumentu za tym, by osoby wierzące nie mogły wiedzieć, jakie są metody antykoncepcyjne lub ryzykowne zachowania seksualne. Jeżeli ktoś nie chce stosować antykoncepcji hormonalnej czy prezerwatyw, to i tak nie będzie ich stosować. Niezmanipulowana wiedza pozwala dokonać świadomego wyboru. Edukacja seksualna nie zachęca bynajmniej do uprawiania seksu przed ślubem. Mit 8: Każdy może prowadzić zajęcia z edukacji seksualnej Każdy coś tam wie o seksie, jednak zajęcia w szkole czy innych placówkach wychowawczych powinny prowadzić osoby wykształcone i kompetentne w tej dziedzinie. Nie można powierzać ich ludziom przypadkowym, ustosunkowanym wrogo do seksualności lub przeciwnikom szerzenia wiedzy na te tematy, co, niestety, często ma miejsce w szkołach. Mit 9: Osoba prowadząca zajęcia ma prawo do nauczania zgodnie ze swoim sumieniem Wiedzę należy przekazywać w sposób obiektywny, zgodny ze współczesnymi standardami naukowymi. Podczas lekcji niedopuszczalne jest przekazywanie jedynie własnego zdania ani indoktrynacja na rzecz „jednego słusznego” światopoglądu. Każdy człowiek ma prawo do rzetelnej informacji i nie musi wysłuchiwać osobistego zdania nauczyciela. Mit 10: Edukatorzy seksualni to zboczeńcy, ich motywacja jest podejrzana Ludzie, którzy zajmują się prawdziwą edukacją seksualną, to najczęściej ideowcy, którzy wierzą w naukę i prawa człowieka. Ich osobiste motywacje mogą być różne, jednak na pewno nie promują oni rozwiązłości, ani nie zachęcają do seksu. Nie opowiadają o swoich doświadczeniach, ani nie interesują się intymnymi przeżyciami uczniów. Mit 11: Edukacja seksualna to promowanie produktów koncernów farmaceutycznych Leki na ból głowy lub przeciwko nowotworom produkują te same koncerny, jednak w tym przypadku nikt nie twierdzi, że nie powinno się o tym informować. Taki argument to czysta manipulacja. Ponadto w czasie zajęć z edukacji seksualnej, gdzie zwykle mowa jest o asertywności, seksie, prawie, mało jest miejsca na jakiekolwiek produkty farmaceutyczne. Mit 12: Wychowanie do życia w rodzinie to najlepsza nazwa dla zajęć z edukacji seksualnej Zdecydowanie nie. Zakłada ona, że seks ma miejsce jedynie w małżeństwie, że każdy młody człowiek jest heteroseksualny i założy rodzinę. Jest to oczywiście fałsz. Jeżeli prawodawcy tak bardzo obawiają się nazwy „edukacja seksualna”, proponujemy powrót do określenia „Wiedza o życiu seksualnym człowieka”. Paulina Wawrzyńczyk [1] Kirby, The impact of abstinence and comprehensive sex and STD/HIV education programs on adolescent sexual behavior, „Trudno jest zliczyć różne absurdalne teorie na temat antykoncepcji – a słyszałam takie zarówno od młodzieży, jak i dorosłych: zakładanie dwóch prezerwatyw naraz, wstrzykiwanie hormonów w macicę, skakanie z szafy, płukanie pochwy colą, bo skoro wyżera rdzę, to jest też plemnikobójcza”, mówi edukatorka seksualna z Grupy „Ponton”. Jakub Bodziony: Czy edukacja seksualna jest potrzebna? Antonina Lewandowska: Oczywiście. Jako edukatorka seksualna nie wyobrażam sobie innej odpowiedzi, ale moje stanowisko nie wynika tylko z mojego doświadczenia – jest podparte naukowymi badaniami. Edukacja seksualna w modelu kompleksowym (ang. comprehensive sex education), zgodnie z którym pracuje Grupa Edukatorów Seksualnych „Ponton”, jest niezbędna do wykształcenia odpowiednich postaw wśród młodzieży. W pracy skupiamy się na budowaniu asertywności, pewności siebie, poczucia bezpieczeństwa. Zapewniamy także dostęp do informacji, które pomagają nastolatkom podejmować świadome decyzje. Tego typu edukacja skupia się tylko na seksie? To tylko jeden z tematów – rozmawiamy również o akceptacji swojego ciała, relacjach, odczuwaniu emocji, o budowaniu związków. Pracujemy z młodzieżą, która ma problemy z samooceną. Tematy z zakresu zdrowia prokreacyjnego i seksualnego rozszerzamy na funkcjonowanie w społeczeństwie. W opublikowanych rok temu wynikach europejskiego badania „Health Behaviour in School-aged Children”, obejmującego kraje UE, polska młodzież wypadła najgorzej w zakresie akceptacji własnego ciała. Dzieci w naszym kraju zaczynają się odchudzać, jeszcze zanim zostaną nastolatkami. To są konsekwencje braku kompleksowej edukacji seksualnej, zalecanej przez Światową Organizacja Zdrowia. Jakie są różnice pomiędzy konkretnymi rodzajami edukacji seksualnej? Oprócz modelu „kompleksowego” istnieje również „mieszany” i „abstynencyjny”, który głosi, że z inicjacją seksualną należy wstrzymać się do ślubu. W tym podejściu nie wspomina się o różnych dostępnych rodzajach antykoncepcji, a także nie porusza się kwestii związanych z akceptacją własnego ciała. Podejście abstynencyjne w dużym stopniu demonizuje ludzką seksualność i zniechęca młodzież do podejmowania kontaktów seksualnych przed ślubem. Ilustracja: Joanna Witek Mogłaby pani podać przykład tego „demonizowania”? Ot, choćby filmy zamieszczone na stronie kampanii „W stronę dojrzałości” , stworzonej na zlecenie Ministerstwa Zdrowia. Zostały one zdjęte ze strony po tym, jak zwróciliśmy uwagę na zawarte w nich treści. Znajdowały się tam stwierdzenia mówiące o tym, że stosowanie antykoncepcji jest rakotwórcze i może prowadzić do śmierci albo że zapłodniona komórka komunikuje się z matką, mówiąc „przyjmij mnie”. Ale antykoncepcja hormonalna może wywoływać skutki uboczne. Zgoda – i producenci o tym informują, a jeżeli lekarz ma jakiekolwiek wątpliwości co do potencjalnego wpływu leków na zdrowie pacjentki, to powinien przeprowadzić odpowiednie badania. Trzeba zachować odpowiednie proporcje – antykoncepcja hormonalna nie jest odpowiednia dla wszystkich, ale nie można mówić, że jej stosowanie skutkuje śmiercią! Na czym polega podejście mieszane? Znajduje się gdzieś pomiędzy metodą kompleksową i abstynencyjną. W tym podejściu opowiadamy młodzieży o różnych orientacjach seksualnych, wspominamy o antykoncepcji, ale kładziemy zdecydowany nacisk na inicjację seksualną w małżeństwie i prokreacyjny aspekt seksualności. To model „delikatniejszy” niż podejście abstynencyjne, ale cały czas mówimy o tzw. „życiu w czystości”. Nie ma nic złego w podjęciu decyzji o wstrzymaniu się ze współżyciem do ślubu – nie można jednak narzucać jej jako modelu w szkołach i wymagać takiego trybu życia od wszystkich. Model kompleksowy, który pani wskazała jako najlepszy, stosowany jest między innymi w Wielkiej Brytanii. Przez lata wydawano tam kilkadziesiąt milionów funtów rocznie na edukację seksualną, a liczba przestępstw o charakterze seksualnym popełnianych przez nieletnich, nastoletnich ciąż i przeprowadzanych aborcji czy zarażeń wirusem HIV rosła. Wielka Brytania faktycznie ciągle zmaga się z bardzo poważnym problemem nastoletnich ciąż. To zjawisko jest monitorowane od lat 50. XX wieku. Ostatni z okresów wysokiego wzrostu zjawiska przypada na koniec lat 90. i był powiązany z szeregiem państwowych zasiłków i ulg dla młodych matek. Siedemnastoletnia dziewczyna, która pochodziła z niezamożnej rodziny i zaszła w ciążę, mogła otrzymać od państwa na przykład mieszkanie. To zjawisko eskalowało do tego stopnia, że dla niektórych stało się sposobem na życie. W pewnym momencie rząd brytyjski stracił kontrolę nad programem i zwrócił się o pomoc w tej sprawie do Holendrów, którzy dzięki edukacji seksualnej i szeregowi działań medialnych, rządowych i edukacyjnych mieli do czynienia z jednym z najniższych odsetków nastoletnich ciąż na świecie. Holenderscy eksperci opracowali program, który miał zmniejszyć liczbę nastoletnich ciąż o odpowiedni procent w ciągu dekady. Po tym, jak zaangażowano w to resort edukacji i zdrowia, stworzono nowe struktury rządowe, a także lokalne, odsetek nastoletnich ciąż znacząco spadł i ciągle maleje. W 2016 roku zanotowano również osiemnastoprocentowy spadek zakażeń wirusem HIV. Miałam już sytuację, że po wystąpieniu w mediach próbowano mnie zastraszyć, nawet przy użyciu noża. Zdarzały się też wulgarne krzyki za mną, a obce osoby obrażały mnie na ulicy. Dobrze, że przynajmniej moment, kiedy szkoły bały się nas zapraszać, już minął. Czy proces edukacji seksualnej w Polsce przeszedł duże zmiany od lat 90.? Wtedy było źle, a teraz jest gorzej. Po zmianie systemowej do szkół wprowadzono wychowanie do życia w rodzinie, które skupiało się na rodzinie heteroseksualnej, nastawionej na reprodukcję. O innych orientacjach seksualnych nie mówiło się w ogóle albo przedstawiano je w negatywnym świetle. Osoby, które prowadziły zajęcia, rzadko były wykwalifikowane i często przekazywały materiał zgodny z własnym światopoglądem. W moim przypadku był to nauczyciel wiedzy o społeczeństwie. To jeden z najpopularniejszych wyborów – obok nauczycieli WF-u i przedmiotów artystycznych. Często były to osoby, które w ogóle nie potrafiły mówić o seksualności i rumieniły się przed uczniami, wymawiając słowo „prezerwatywa”. Sytuacja była zła, ale ministerialne minima programowe były akceptowalne, choć dalekie od ideału. Aż do czasu reformy edukacji minister Anny Zalewskiej. Co się zmieniło? W podstawie programowej pojawiły się zapisy, mówią o tym, że uczeń powinien umieć ocenić stosowanie antykoncepcji z perspektywy etyki i moralności. Jakim prawem mamy uczyć tego w szkole, która w założeniu ma być instytucją neutralną światopoglądowo?! Ale to za PO w podręcznikach do WDŻ można było znaleźć zapisy mówiące o tym, że „prezerwatywy w sposób niezbyt skuteczny zapobiegają ciąży”, a „stosowanie środków antykoncepcyjnych jest uzależnieniem losu swego i dziecka od techniki i farmacji”. To są fragmenty z podręcznika pani Teresy Król, który obowiązuje w zdecydowanej większości polskich szkół. Grupa „Ponton”, we współpracy z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, opublikowała w 2015 roku analizę merytoryczną podręczników do WDŻ. Takie cytaty faktycznie nie są żadną nowością, ale to, co dzieje się obecnie, to „dobra zmiana” w zupełnie innej skali. Ale czy PiS naprawdę przeprowadza rewolucję w zakresie edukacji seksualnej? Podręcznik pani Król jest napisany zgodnie z ideologią minister Zalewskiej. Wielokrotnie krytycznie odnosiliśmy się do zapisów tej pozycji, a podczas naszych zajęć obalamy powtarzane w niej mity. PiS w nowej podstawie programowej uwzględnia skrajny margines, który mógł pojawić się na lekcjach, ale nie był legitymizowany przez ministerstwo. Przed rokiem 2015 było inaczej? Bywało. „Ponton” miał wstęp do Ministerstwa Edukacji w zakresie konsultacji niektórych projektów. Teraz drzwi są zamknięte. Nigdy nie było tak radykalnych zapisów w podstawie programowej MEN i nigdy nie zapraszano Ordo Iuris do Ministerstwa Edukacji. W raporcie Ordo Iuris wasza organizacja figuruje jako zagrażająca dzieciom. Zaraz obok Amnesty International! To absurd, a przez takie działania dyrektorzy szkół boją się nas zapraszać. Od początku rządów PiS-u notujecie spadek liczby wniosków o przeprowadzenie warsztatów? W momencie, w którym PiS podjęło działania w kwestii zmian podstaw programowych i prawa aborcyjnego, na jakiś czas zapanowała cisza. Oprócz lekcji organizujemy też telefon zaufania, moderujemy forum internetowe, prowadzimy koła dyskusyjne, jesteśmy obecni na największych polskich festiwalach muzycznych, ale to dzięki spotkaniom w szkołach możemy dotrzeć do największej liczby młodzieży. Władza bardzo stara się ukrócić naszą działalność, to widać chociażby po ministerialnej współpracy z Ordo Iuris. Niepokojący też był pomysł zdelegalizowania finansowania organizacji pozarządowych z zagranicy. Dla mnie to po prostu śmieszne, ale zdaniem niektórych nasza praca jest „szkodliwa”, a „Ponton” to de facto „organizacja przestępcza”. Dlaczego? Bo „mordujemy dzieci”, „gwałcimy dzieci”… O! I „seksualizujemy młodzież”! Słucham? Wiem, jak to brzmi, ale to wszystko już o sobie słyszałam. Spotykamy się z hejtem głównie na Facebooku, ale oskarżenia pod naszym adresem potrafią wypisywać i różne portale prawicowe. Miałam już sytuację, że po wystąpieniu w mediach próbowano mnie zastraszyć, nawet przy użyciu noża. Zdarzały się też wulgarne krzyki za mną, a obce osoby obrażały mnie na ulicy. Dobrze, że przynajmniej moment, kiedy szkoły bały się nas zapraszać, już minął. Kiedy? Gdy rodzice i nauczyciele zobaczyli, że w edukacji funkcjonuje co raz więcej absurdów, jak wystąpienia prof. Urszuli Dudziak, ekspertki MEN, która opowiadała o krzykach zamrożonych zarodków. Można bać się do pewnego poziomu absurdu, ale po przekroczeniu granicy te działania musiały spotkać się z reakcją. Naszą rolą jest nie tylko edukowanie seksualne młodzieży, ale także opiniowanie działań dorosłych. Mamy też wsparcie międzynarodowe, jesteśmy między innymi częścią Astra Youth, która obejmuje Europę Środkowo-Wschodnią i Azję Centralną w kwestii praw seksualnych i reprodukcyjnych. Kiedyś przyszła do mnie dziewczyna w wieku 17 lat, która od dwóch lat była w związku, i zapytała, czy to jest w porządku, że chłopak nie pyta jej o zgodę na seks, kiedy ona płacze i ją to boli. Antonina Lewandowska Jak sytuacja w Polsce wygląda na tle innych krajów naszego regionu? Na seksualność, zwłaszcza ludzi młodych, bardzo duży wpływ ma strach przed ciążą. Na Ukrainie edukacja seksualna skupia się na zupełnie innych aspektach. Seks w społeczeństwie, które ma dostęp do legalnej aborcji, jest postrzegany z innej perspektywy. Tak samo jak na innych aspektach koncentruje się edukacja seksualna w Czechach i na Słowacji, i w pozostałych krajach Europy – ze względu na dostępność tzw. tabletki „po”. Polskie prawo aborcyjne jest jednym z najostrzejszych w Unii Europejskiej, więc zmianie ulega cała optyka problemu. Legislacja wpływa na podejście społeczeństwa do seksu i seksualności? Nie tylko legislacja, ale również stereotypy. W Polsce dalej pokutuje mit, że dziecko nie jest istotą seksualną. Otóż jest, ale to seksualność zupełnie inna niż w przypadku dorosłych. Twórcy prawa wyznaczają surowe granice i oczekują, że społeczeństwo będzie ich przestrzegać. Osoby obecnie tworzące prawo w Polsce wychodzą z bardzo optymistycznego i naiwnego założenia, że jeśli czegoś zakażemy, to ludzie nie będą tego robić. Brak legalnego dostępu do antykoncepcji postkoitalnej nie wyeliminuje jej stosowania. Pozbawi tej możliwości najbiedniejsze osoby, które nie mogą załatwić sobie recepty od znajomego lekarza albo nie mają koleżanek za granicą. Jakie są najpopularniejsze pytania, które zadają wam uczniowie podczas lekcji? Od czterech lat prowadzę zajęcia w różnych organizacjach i każde są inne. Istnieje pewien schemat warsztatów, ale najważniejsza jest dyskusja. Lekcje prowadzimy tylko w Warszawie, ale nie ma żadnej prawidłowości dotyczącej poziomu wiedzy uczniów ze względu na rejon czy typ szkoły, do jakiej się udajemy. Zdarzają się grupy, w których młodzież swobodnie rozmawia o przemocy seksualnej, homofobii i wie o istnieniu implantów antykoncepcyjnych – tak było podczas jednych moich warsztatów w technikum samochodowym. Zdarzały się też grupy z najlepszych warszawskich liceów o zerowym poziomie wiedzy. Polska młodzież wiedzę o seksualności czerpie z pornografii i zasłyszanych mitów. Część osób rzeczywiście zadaje pytania w stylu: „co się stało, gdy pominęłam tabletkę” czy „uprawialiśmy seks bez zabezpieczeń, czy mogę zajść w ciążę?”. Są też pytania związane z próbami samobójczymi, zakłóceniami postrzegania własnego ciała, problemami z tożsamością oraz identyfikacją własnej seksualności. Musimy być bardzo dobrze przygotowani, bo niektóre przypadki są przerażające. To znaczy? Kiedyś przyszła do mnie dziewczyna w wieku 17 lat, która od dwóch lat była w związku i zapytała, czy to jest w porządku, że chłopak nie pyta jej o zgodę na seks, kiedy ona płacze i ją to boli. Trudno jest zliczyć różne absurdalne teorie o antykoncepcji – a słyszałam takie zarówno od młodzieży, jak i dorosłych: zakładanie dwóch prezerwatyw naraz, wstrzykiwanie hormonów w macicę, skakanie z szafy, płukanie pochwy colą, bo skoro wyżera rdze, to jest też plemnikobójcza… Często po zajęciach zostaje kolejka uczniów, którzy mają osobiste pytania. To wynika z braku umiejętności rozmowy na trudne tematy? Polacy nie mają w ogóle świadomości tego, jak rozmawiać z młodzieżą o przemocy, o dbaniu o własne granice. Rodzice często nie wiedzą, że dziecko podjęło jakąkolwiek aktywność seksualną. W szkole się o tym nie rozmawia, bo młodzież nie ma zaufania do nauczycieli. Sytuacja skutkuje takimi zgłoszeniami jak to z wakacyjnego telefonu zaufania, na który zadzwoniła czternastoletnia dziewczyna. Chciała się dowiedzieć, w jaki sposób ma przedstawić swojego chłopaka rodzicom. Po chwili rozmowy okazało się, że jej partner ma 31 lat. Pytań i zgłoszeń jest dużo, a programy w rodzaju „W stronę dojrzałości” mogą budzić niedowierzanie albo nawet rozbawienie, ale ich konsekwencją będzie więcej takich przypadków. W pewnym wieku dziewczynki słyszą od rodziców, że nie mogą zakładać tak krótkiej spódnicy, bo kogoś sprowokują, albo że nie powinny wracać same do domu, bo to niebezpieczne. Szkoda, że mało który rodzic odbywa podobną rozmowę ze swoim synem o tym, że ma nie zaczepiać i nie gwałcić. Antonina Lewandowska Jakie metody antykoncepcji zna młodzież? Zawsze mówią o prezerwatywach i tabletkach, czasem o plastrach lub krążkach antykoncepcyjnych, parę razy ktoś wspomniał o spirali czy o implantach. W niektórych liceach trafiały się też odpowiedzi typu wchodzenie po schodach lub skakanie na skakance. Nie tylko młodzież ma problemy z wiedzą o seksualności – w jednym z raportów Instytut Badań Edukacyjnych około 20 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie wie czy lub że nie da się zajść w ciążę uprawiając seks na stojąco. Czy rodzice w Polsce rozmawiają ze swoimi dziećmi na temat seksu? Jest taki stary dowcip, który krąży w środowisku edukatorskim. „Ojciec siada z synem i mówi: synu, musimy porozmawiać o seksie. Dziecko głęboko wzdycha i mówi: dobrze, tato. To co chciałbyś wiedzieć?”. Niestety, ale jeżeli w rodzinie rozmawia się o seksualności, to zdecydowanie zbyt późno, a zazwyczaj w ogóle się nie rozmawia. Wstydzimy się ciała, nagości, rozmów o doświadczeniach – zarówno tych dobrych, jak i złych. Dlatego młodzież szuka odpowiedzi w internecie, kolorowych pismach i u znajomych. Zazwyczaj w pewnym wieku dziewczynki słyszą od rodziców, że nie mogą zakładać tak krótkiej spódnicy, bo kogoś sprowokują, albo że nie powinny wracać same do domu, bo to niebezpieczne. Szkoda, że mało który rodzic odbywa podobną rozmowę ze swoim synem o tym, że ma nie zaczepiać i nie gwałcić. Chłopcy też się do was zwracają? Oczywiście. Jest bardzo dużo pytań o wielkość przyrodzenia, związanych z kompleksem, który wywołują filmy pornograficzne. Dzwonią do nas tacy, którzy pytają, czy wszystko jest z nimi w porządku, bo nie zawsze maja ochotę na seks. Raz zadzwonił chłopak, który spytał o to, w jaki sposób nakłonić dziewczynę do seksu analnego. Wolontariuszka spytała, czy poruszył z nią już ten temat, a on był zszokowany, że w ogóle powinien rozmawiać o seksie ze swoją partnerką. Młodzi mężczyźni bardzo często nie mają świadomości swojej seksualności i podążają za popkulturowym, szkodliwym wzorcem. Istnieje ogromna presja społeczna, która została zbudowana wokół stereotypu „prawdziwego mężczyzny”, który nie płacze i zawsze ma ochotę na seks. Grupa „Ponton” przedstawiła swoje krytyczne stanowisko wobec kampanii „W stronę dojrzałości”, wystosowaliście też pismo z pytaniami do Ministerstwa Zdrowia. Filmy przeznaczone dla tutorów zniknęły ze strony projektu, ale program dalej obowiązuje. Jakie są wasze plany na najbliższą przyszłość? Nasze dalsze działania w tej kwestii uzależniamy od reakcji Ministerstwa Zdrowia, ale mogę obiecać, że nie zostawimy tej sprawy. Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Antonina Lewandowska aktywistka, członkini Grupy Edukatorów Seksualnych „PONTON”, ekspertka do spraw praw seksualnych i reprodukcyjnych. Uczestniczka wielu wydarzeń krajowych (przedstawicielka strony społecznej przy Komisji Zdrowia w Sejmie RP, mówczyni podczas Kongresu Kobiet w Poznaniu w 2017 roku) i międzynarodowych (młodzieżowa ekspertka na konferencji WHO w Berlinie w 2017 roku, reprezentantka strony polskiej w Parlamencie Europejskim podczas Youth Gender Equality Forum 2018). W przeszłości współpracowała z takimi organizacjami jak młodzieżowa grupa edukatorska Te Tematy, Społeczny Komitet ds. AIDS czy ASTRA Youth. Prywatnie studentka socjologii w ramach MISH UW, zajmująca się seksuologią społeczną i badaniami kontrkultury. Jakub Bodziony współpracownik „Kultury Liberalnej”.

brytyjski program o edukacji seksualnej